Sezon wyścigowy 2015 można uznać
za zakończony, więc pora na podsumowanie… a jest o czym pisać.
„D” JAK DOMINACJA
Słowo
dominacja pojawiało się w tym roku wiele razy, w F1, WTCC, WRC, MŚ Superbike.
Mistrzostwa Świata Superbike: Jonathan Rea
Jonathan Rea po
przesiadce z przestarzałej Hondy na Kawasaki absolutnie zmiażdżył konkurencję.
Wygrał ponad połowę wyścigów (14 z 26), na podium nie stał tylko w obu wyścigach w Jerez, gdzie
przypieczętował mistrzostwo czwartym miejsce i nie ukończył tylko jednego
wyścigu- ostatniego w Katarze, gdzie posłuszeństwa odmówiła maszyna. Jakby tego
było mało ustrzelił aż pięć dubletów, czyli zwycięstw w obu wyścigach weekendu
(w Tajlandii, Holandii, Imoli, Portugalii i Francji). Na koniec sezonu miał 548
punktów, to aż o 132 więcej niż drugi Chaz Davies.
Formuła 1: Lewis
Hamilton i Mercedes GP
Już drugi rok z rzędu
Lewis Hamilton i Mercedes zgarniają wszystko. Zespół Mercedes wygrał aż 16 z 19
wyścigów sezonu, co stanowi aż 84%, jakby tego było mało zespół ustrzelił aż 12
dubletów (czyli dwie pierwsze lokaty) Mercedes nie wygrał trzy razy- w Malezji
(mimo to obaj kierowcy na podium) oraz na Węgrzech i w Singapurze, gdzie na
podium zabrakło Mercedesów (ba Hamiltona to zabrakło nawet na mecie, po
awarii). Te potknięcia wykorzystał Sebastian Vettel, który niczym Ricciardo rok
temu wygrał 3 wyścigi. Statystyki Hamiltona również są imponujące. Wygrał on
ponad połowę wyścigów, a na pudle nie stał tylko na Węgrzech (gdzie musiał
odrabiać straty po problemach na pierwszym okrążeniu) i w Singapurze, gdzie
posłuszeństwa odmówiła maszyna. Do tego zdobył 11 pole positions. Hamilton
zdobył łącznie 381 punktów, o 59 punktów wyprzedzając drugiego w tabeli Nico
Rosberga.
Mistrzostwa Świata Samochodów Turystycznych: Jose Maria Lopez i Citroen
W WTCC z kolei
od dwóch sezonów dominuje Citroen i Pechito Lopez. Citroen mimo największego
balastu i odwracania czołowej dziesiątki na starcie do drugiego wyścigu wygrał
aż 21 z 26 wyścigów (to stanowi 81%), a ich kierowców nie było na podium tylko
trzy razy (na Węgrzech, w Rosji i Japonii), za każdym razem były to drugie
wyścigi weekendu. W klasyfikacji generalnej kierowcy zajęli 4 pierwsze miejsca
(kolejno Lopez, Muller, Loeb i Ma). Lopez z kolei wygrał 10 wyścigów (czyli
38%) i tylko cztery razy nie było go na podium (raz finiszował poza czołową
dziesiątką i nie ukończył jednego wyścigu). Ostatecznie zgromadził 475 punktów, to jest o
118 punktów więcej od Mullera.
Rajdowe Mistrzostwa Świata: Sebastien Ogier i Volkswagen
Również
i w WRC układ sił się nie zmienił, dalej dominuje Ogier z Volkswagenem. VW nie
wygrał tylko jednego rajdu- Rajdu Argentyny, ba każdy z kierowców miał problemy
techniczne i punkty zdobył tylko Ogier, ale to były tylko 3 punkty za
PowerStage. Główny zespół (Ogier/Latvala) w klasyfikacji konstruktorów zdobył
413 punktów (dla porównania Citroen zdobył ich 230). Sebastien Ogier wygrał 8 z
13 rund (czyli 61%) i zdobył 263 punkty, wyprzedzając Latvalę aż o 80 punktów.
Jakby tego było mało zdobył łącznie 27 punktów za PowerStage (9 razy wygrywał
taki odcinek specjalny). Nie ukończył tylko jednego rajdu- w Hiszpanii, gdzie
uderzył w barierę, a w Argentynie i we Francji po problemach finiszował
odpowiednio na 17 i 15 pozycji.
FIA Długodystansowe Mistrzostwa Świata: Porsche Team
O
ile w trzech pierwszych rundach WEC Porsche praktycznie nie miało przewagi nad
Audi. W Silverstone i Spa zwycięstwo odniosło Audi z numerem 7, jednak w LeMans
Porsche było już minimalnie z przodu, ale ustrzeliło dublet wygrało #19 Porsche
w składzie: Bamber, Tandy i Hulkenberg. Po tym wyścigu przewaga Porsche zaczęła
rosnąć. Bernhard, Webber i Hartley cztery kolejne rundy, Porsche wygrało
również ostatnią rundę, jednak nie była to załoga #17, lecz #18, w składzie
Lieb, Dumas, Jani, ale właśnie to zwycięstwo dało mistrzostwo „siedemnastce”.
Wprawdzie przewaga kierowców z #17 wynosiła zaledwie 5 punktów, ale to dlatego,
że Audi z numerem 7 kończyła wszystkie wyścigi na podium (!). W klasyfikacji
producentów przewaga ta była zdecydowanie większa, bowiem wynosiła ona 80
punktów.
MŁODE WILKI W NATARCIU
Stoffel Vandoorne (GP2 Series)
Spokojnie
mógłby się znaleźć wyżej, ale znalazł się tutaj. Stoffel Vandoorne po drugim
miejscu w debiutanckim sezonie, w tym sezonie zdominował GP2 Series. Jak na
standardy GP2 to jego statystyki są porażające. 16 razy stał na podium, z czego
wygrał 7 wyścigów (na 21), co ciekawe bywał drugi w Sprintach (gdzie na starcie
odwraca się czołową ósemkę z pierwszego wyścigu), ale nigdy w nich nie wygrał.
Jako jedyny ukończył wszystkie 21 wyścigów i tylko raz finiszował poza punktami
(w sprincie w Silverstone). Ostatecznie sezon zakończył z dorobkiem 341.5
punktów, co dało mu aż 160 punktów przewagi nad drugim Alexem Rossim. Niestety
na przyszły rok McLaren nie ma dla niego miejsca w F1 (albo i stety…) i
prawdopodobnie pojawi się w japońskiej Super Formule (wbrew pozorom to nie jest
byle jaka seria).
Pascal Wehrlein (DTM)
Tym
razem protegowany Mercedesa, który jednak w przeciwieństwie do juniora McLarena
nie jest pewny swoich planów na przyszły rok. Chodzi o tegorocznego mistrza
DTM- Pascala Wehrleina, który został najmłodszym mistrzem tej serii. Niemiec
zdobył tytuł wygrywając tylko dwa wyścigi (to dwa razy mniej niż drugi Jamie
Green) i 5 razy stając na podium (na 18 wyścigów), ale regularne finisze w
punktach pozwoliły mu zgromadzić 169 punktów (o 19 więcej niż wspomniany już
Green). Wehrlein był także uczestnikiem afery „Timo, wyrzuć go z toru”, ale o
tym w dalszej części artykułu. Na przyszły rok Mercedes planuje dla Wehrleina
albo posadę w Manorze w F1, albo GP2, albo pozostanie w DTM.
Alex Rins (MŚ Moto2)
Alex
Rins szturmem awansował z Moto3, tak jak Maverick Viniales rok temu. Na
pierwsze jego podium w Moto2 nie trzeba było długo czekać, bowiem miało ono
miejsce już w drugim wyścigu- w Ameryce, gdzie zajął trzecie miejsce. Po dwóch
wyścigach był liderem klasyfikacji generalnej! Jednak zbyt długo się tym
nienacieszył, bowiem dwa kolejne wyścigi nie były udane. Pierwsze zwycięstwo
Hiszpan odniósł w Indianapolis. Poza tym wygrał również w Australii. Na podium
stał łącznie 10 razy (na 18 wyścigów). Dwukrotnie przyjechał na metę bez
punktów, jednego wyścigu nie ukończył, a z jednego został wykluczony za
przeszkadzanie rywalom, gdy ci go zdublowali.
Max Verstappen (Formuła1)
Tak
głośnego debiutu to w Formule1 dawno nie było. Max Verstappen debiutując w
wieku 17 lat stał się najmłodszym uczestnikiem wyścigu w F1 i już nikt tego
rekordu nie pobije (nowe przepisy). Pojawiało się wiele różnych opinii.
Ostatecznie przymknął niektórych krytykom usta. Był zawodnikiem, który
wyprzedzał najwięcej, bo aż 49 razy, a niektóre z nich zapadły kibicom w
pamięci (na przykład wyprzedzenie Felipe Nasra po zewnętrznej zakrętu Blanchimot na torze Spa). Bardzo szybko przystosował się do F1, nie popełniał
zbyt wielu błędów (no, poza wypadkiem w Monako). Dlatego z gali wręczenia
nagród FIA wyszedł aż z trzema wyróżnieniami: dla najlepszego młodego kierowcy,
osobowość roku i akcja roku (wyżej wymieniony manewr wyprzedzania). Ponoć
Mercedes i Ferrari starają się go pozyskać, ale na razie to tylko plotki.
DZIWNE WYŚCIGI
MŚ Moto3: Grand Prix Indianapolis
Pit-stopy w
Moto3? W MotoGP to nic nowego, ale w Moto3? Ano, w Indianapolis byliśmy tego
świadkami. I tu przypomnienie, w przeciwieństwie do MotoGP zawodnicy w Moto3
posiadają jeden motocykl. Przed startem trochę popadało, ale tor zaczął
przesychać, większość zdecydowała się na opony deszczowe, ale było dwóch
śmiałków, którzy wyjechali na slickach, a mianowicie- Livio Loi i John McPhee,
którzy zajęli dwie pierwsze lokaty. Większość musiała odwiedzić mechaników (w
tym zdobywca 3 miejsca, który wcześnie zjechał) i niektórzy mieli z tym problemy,
m.in. późniejszy mistrz świata Danny Kent, który przez brak przygotowania
spędził w alei serwisowej bardzo dużo czasu i finiszował na 21 miejscu ze
stratą ponad jednego okrążenia.
MŚ MotoGP: Grand Prix
San Marino
To
był najbardziej zwariowany wyścig w ostatnich latach w MotoGP. Na początku było
sucho, więc zawodnicy ruszyli na slickach, później popadało więc większość
zjechała po motocykle zaopatrzone w opony deszczowe, na koniec tor przesychał
więc wszyscy na wetach zjechali po slicki. Marc Marquez przechytrzył zawodników
Yamahy, zjeżdżając wcześniej na drugą zmianę (zawodnicy Yamahy byli tak sobą
zajęci, że nie zauważyli tablicy od mechaników, aby zjechali), z tej trójki
jako drugi zjechał Lorenzo (który jednak nie zajechał zbyt daleko, bo wyfrunął
z toru przez zimnego slicka), a na końcu zjechał Rossi, jednak o podium mógł
zapomnieć. Na drugim miejscu dojechał Bradley Smith, który w ogóle nie zmieniał
motocykla(!), z kolei trzeci był Scott Redding, który po wywrotce na
deszczówkach, wcześniej zjechał na zmianę. Przez długi czas po podium jechał
Loriz Baz, który najwcześniej zjechał po slicki, jednak różnica w sprzęcie
wypchnęła go poza podium, ale czwarte miejsce to i tak świetna pozycja. Kilka
miesięcy później na Motegi zawodnicy Yamahy znów zostali przechytrzeni przez
Hondę, tym razem przez Pedrosę, którzy chłodził opony deszczowe i wyprzedził
obie Yamahy.
Formuła1: Grand Prix Węgier
Hungaroring
i niespodzianki? Niby wolny, kręty tor, ni ma gdzie wyprzedzać, nic się nie
dzieje, ale jednak to był jeden z najlepszych wyścigów sezonu. Walka na łokcie,
błędy, kolizje, wypadki. Czego chcieć więcej? Już po starcie się kotłowało. Nie
dość, że Hamilton popsuł start, to jeszcze zwiedzał żwirek w szykanie, oczywiście
kosztowało go to sporo czasu i musiał gonić. A to nie był koniec problemów
Hamiltona, bowiem po kontakcie z Ricciardo miał uszkodzone przednie skrzydło i
musiał zjechać po nowe. Najwyraźniej tego dnia kangur uwziął się na Mercedesa,
bo niedługo później doszło do kolizji z Rosbergiem, który miał przebitą oponę,
a Ricciardo uszkodzone skrzydło i o dziwo, po pit-stopie utrzymał się na
podium. Wyniki były oczywiście niespodziewane. Wygrał Vettel przed Kwiatem,
Ricciardo i Verstappenem, a piąty był… Fernando Alonso!
ME Formuły3: Monza
Runda
Mistrzostw Europy na torze Monza to był żenujący spektakl. Cała masa kolizji
(dwa rolowania) w drugim wyścigu spowodowała przerwanie drugiego wyścigu.
Zorganizowano spotkanie z zawodnikami, ale to nie pomogło i trzeci wyścig
również trzeba było przerwać. Decyzja słuszna, bo kontynuacja wyścigu mogła by
się zakończyć tragedią. Następna runda na torze Spa również nie obyła się bez
chaosu. Drugi wyścig na Spa to również spektakl spektakularnych kraks, tym
razem obyło się bez czerwonych flag. Jaki jest z tego wniosek? Niektóre tory są
po prostu zbyt szybkie dla niektórych kierowców ME F3. Jeden z tych torów nie
znalazł się w przyszłorocznym kalendarzu, a mianowicie Monza, ale zostaje Spa.
Oby było jak najmniej takich crash derby. A oto próbka tego co, się działo:
NEWSY ROKU
MotoGP: Casey Stoner wraca do Ducati!
Mało kto
spodziewał się powrotu Stonera do Ducati, ale tak się właśnie stanie w
przyszłym roku, ale po kolei. Australijczyk był zawodnikiem testowym Hondy, od
czasu do czasu testował sobie motocykle MotoGP, wszystko było dobrze dopóki
Dani Pedrosa musiał opuścić trzy tegoroczne wyścigi. Ponoć Stoner chciał go
zastąpić (ale tylko w Austin), ale Honda się nie zgodziła, a do tego doszły
słowne przepychanki z Marquezem (ale to były raczej wewnętrzne przepychanki).
Punktem kulminacyjnym był start w ośmiogodzinnym wyścigu na torze Suzuka, gdzie
w wyniku awarii motocykla Stoner wywrócił się w szybkim zakręcie (przed Spoon)
i złamał nogę. W przyszłym roku Australijczyk będzie testował Ducati. Czy
będzie powrót na pełen etat? No raczej nie. Czy będzie start z dziką kartą? A
to już jest bardziej możliwe.
Formuła 1: Powrót Renault!
Po
długich negocjacjach Renault w końcu przejęło Lotusa (który wcześniej przejął
Renault…). Zatem jest to powrót Renault od 2009 roku. Jest to najlepsza
informacja dla Lotusa, który ledwo wiązał koniec z końcem. Już w tym roku kilka
razy musiał interweniować sam Bernie Ecclestone i przyszłego roku mógłby nie
przeżyć, mimo petrodolarów od Maldonado. W przyszłym roku w ich barwach pojadą
Pastor Maldonado i Jolyon Palmer (który zastąpi odchodzącego do Haasa
Grosjeana). Właśnie, apropos barw to jest największa zagadka, niektórzy mają
swoją wizję (choć barwy Haasa to jeszcze większa zagadka). Czy będzie powrót
koloru żółtego?
WTCC: Powrót Volvo!
Zostajemy
przy powrotach, tym razem WTCC i Volvo. Volvo w ostatnim czasie wahało się czy
wracać do mistrzostw świata, czy też nie. Ich ostatnia wizyta była krótka, bo
trwała tylko dwa lata. Po raz ostatni Volvo pojawiło się w 2013 roku w
Szanghaju, było to C30 prowadzone przez Theda Bjorka, który w przyszłym roku
będzie jeździł wraz z Fredrikiem Ekblomem. W między czasie Szwedzi
zadebiutowali w V8 Supercars, gdzie radzą sobie całkiem dobrze. Czy
zdetronizują Citroena? Raczej Citroen sam się zdetronizuje, bo rok 2016 będzie
ostatnim fabrycznego zespołu.
WTCC/WRC: Citroen skupia się na WRC
Jakiś
czas temu Citroen poinformował o skupieniu uwagi na Rajdowych MŚ, w tym celu
ogłoszono, że w przyszłym zawiesza starty w WRC (zamiast tego samochodami
zajmie się PH Sport) i ogranicza zaangażowanie w WTCC (fabryczny zespół wystawi
dwa samochody dla Lopeza i Mullera, a pozostałe 3 samochody trafią do zespołu
Loeba, w którym pojadą Bennani, Demoustier i być może Tom Chilton. Natomiast w
2017 roku Citroen wraca do WRC z nowym samochodem i wycofuje się z WTCC (i
samochody trafią do prywatnego/ych zespołu/ów). Dlaczego tak, a nie inaczej?
Widocznie WRC bardziej im się opłaca marketingowo, a poza tym w WTCC co mieli
wygrać, to wygrali, a i pewnie coś tam jeszcze z Lopezem i Mullerem wygrają).
Z WIELKIEJ CHMURY mały deszcz
Formuła1: McLaren i Honda
W
2013 roku Honda ogłosiła Wielki powrót do Formuły1, tym większy, że ponownie
miało być to połączenie z McLarenem. Oczywiście na myśl od razu przychodzą
sukcesy McLarena i Hondy w latach 80 i 90. Na początku Honda skromnie
podchodziła do tematu, ale niedługo później Yasuhisa Arai zaczął opowiadać o
rzucaniu wyzwania Mercedesowi „Jestem pewny, że dorównamy
Mercedesowi”. W październiku 2014 roku zaprezentowano zdjęcie silnika, a miesiąc
później pojawił się na torze.
Na kolejnych testach, w Abu Zabi
pojawiło się sporo problemów, no cóż… można by rzec choroba wieku dziecięcego.
W McLarenie cały czas panował spokój. „Wszystko jest w porządku, będziemy
wygrywać”, itd. W Australii trzeba było zredukować moc, żeby silnik wytrzymał,
Magnussenowi (który zastępował tam Alonso) to nie pomogło, bo nawet nie
wystartował, ale Button wprawdzie stracił 2 okrążenia do zwycięzcy, ale
dojechał do mety. Kibice McLarena zaczynali już tracić cierpliwość, ale oni
cały czas wierzyli w zwycięstwo, aż do Europejskiej części sezonu, gdzie
zamiast zwycięstw ich celem stały się punkty, i tak to w zasadzie wyglądało do
końca sezonu. Japończycy jednak cały czas wierzyli w sukces, ale miniony rok to
pasmo awarii, kar, frustracji, tułania się na końcu stawki (w klasyfikacji
wyprzedzili tylko Manor Marussię) i brak perspektyw na poprawę w tym sezonie. W
Japonii Alonso określił ten silnik mianem „silnika GP2”, w Brazylii z kolei postanowił się poopalać, a później
wskoczyć wraz z Buttonem na podium.
Ich celem na przyszły rok jest
znaczna poprawa- nawet 2.5 sekundy na okrążeniu i walka o podium. Z jeden strony Ferrari udało się poprawić, a z drugiej strony
Renault się stoczyło. Jak będzie w przyszłym roku? Oby lepiej, bo smutno
patrzeć na McLarena na szarym końcu.
FIA WEC: Trzęsienie ziemi w wykonaniu Nissana
W
maju 2014 roku Nissan ogłosił wejście do kategorii LMP1 z GT-R LM Nismo, Nissan
był dosyć oszczędny w ujawnianiu szczegółów. Pojawiały się mniej, lub bardziej
oficjalne rysunki i zdjęcia z testów,
z których wynikało, że ten samochód będzie miał silnik z przodu, co było nie do
uwierzenia. W lutym tego roku Nissan został zaprezentowany, i to z przytupem,
bo Nissan wykupił 90-sekundowy spot
podczas finału futbolu amerykańskiego Superbowl. Przypuszczenia okazały się
prawdziwe, ten samochód miał silnik i napęd spalinowy z przodu (z tyłu miał być
napęd elektryczny)! Ostatnim
takim pojazdem był Panoz LMP-1 Roadster, który ponad 10 lat temu odniósł kilka
sukcesów za oceanem. Ale wróćmy do Nissana, wszystko było świetnie- bynajmniej
tak mówili w Nissanie. Samochód ponoć miał walczyć z czołówką. Kierowcami
zostali: #21 Tsugio Matsuda, Lucas Ordonez, Mark Szulszycki (ten ostatni
zastąpił Marca Gene, który chyba wiedział, że za wiele to się nienajeździ), #22
Harry Tincknell, Alex Buncombe, Michael Krumm, #23 Olivier Pla, Jann
Mardenborough, Max Chilton. Dwa prototypy miały już zadebiutować podczas rundy
FIA WEC w Silverstone, ale pojawiły się problemy. Bolid nie przeszedł
pierwszych testów zderzeniowych, a w dodatku- o dziwo- był problem z napędem
hybrydowym. Tak więc debiut w warunkach wyścigowych miał nastąpić w LeMans.
Darren Kox mówił wtedy: „kontynuujemy program i zamierzamy poświęcić więcej czasu na
testowanie niż ściganie się”. Nissan miał dalej
testować w USA. „Kolejne cztery dni umożliwią nam wypracowanie przebiegu
pojazdu, by być pewnym, że jesteśmy gotowi do naszego wyścigu życia na Le
Mans”. Fani byli coraz bardziej rozczarowani. Przyszła pora na test przed
LeMans, gdzie pojawiały się kolejne problemy techniczne. Problemem była również
konstrukcja bolidu, przez którą kierowcy musieli omijać krawężniki, a i hamulce
nie dawały rady. Jedynym pozytywem była prędkość 336 km/h na prostej. Jak się
okazuje prędkość maksymalna to nie wszystko, bo czasy okrążeń nie powalały.
Nissan nie tracił jednak optymizmu. Przyszła pora na LeMans, gdzie niewiele się
zmieniło. Nissany traciły ponad 20 sekund na okrążeniu do najlepszych, a do
mety nie dojechał żaden z samochodów. Po wyścigu pojawiły się plotki jakoby
Nissan w ogóle nie używał napędu hybrydowego (początkowo miał być w kategorii
8MJ, a ostatecznie padło na 2MJ). „Większość
producentów LMP1 nie kończy 24h Le Mans podczas pierwszej próby”. Może i
nie wszyscy w LMP1 kończą LeMans podczas pierwszej próby, ale przynajmniej mają
tempo LMP1, a nie LMP2. Kierowcy również byli optymistycznie nastawieni,
inaczej było z obserwatorami i fanami, którzy byli zażenowani całą sytuacją.
Wkrótce potem Nissan wycofał się
z pozostałych rund WEC, aby lepiej się przygotować. Poprawiali, testowali,
jednak ostatecznie nie pojawią się w przyszłym roku i prawdopodobnie jest koniec
kariery GT-R LM. Być może Nissan powróci z bardziej konwencjonalnym pojazdem.
Ten samochód początkowo odnosił sukcesy… marketingowe, ale co z tego skoro
brakuje sukcesów sportowych? Po porażce Darren Kox odszedł z Nissana. Honor
Nissana został uratowany, dzięki wyścigom GT. „Godzilla” GT-R GT3 triumfował w
12H Bathurst (Strauss, Chiyo, Reip), a do tego Buncombe, Chiyo i Reip zdobyli
mistrzowski tytuł w Blancpain Endurance Series, wygrywając jeden wyścig.
AFERY I KONTROWERSJE
Formuła 1: Afera szpiegowska, której nie było…
Zaczynamy od
najkrótszej afery w tym roku, choć w zasadzie to nie było żadnej afery.
Mercedes złożył pozew przeciwko Benjaminowi Hoyle`owi, który przed odejściem z
Mercedesa miał ponoć zabiegać o pozyskanie tajnych danych, aby podarować je
Ferrari. Scuderia zdementowała te doniesienia, a dochodzenie Mercedesa nie
wykryło nieprawidłowości, mimo iż początkowo w Mercedesie mówili, że „Pan Hoyle
oraz potencjalnie Ferrari, zyskali przewagę niezgodnie z prawem”.
„Wyrzuć go z toru!”- wersja DTM
Tym samym
przechodzimy do konkretów. 2
sierpnia, Spielberg, Austria, tor Red Bull Ring. Przez radio w Audi Timo
Scheidera padają słowa, które wstrząsły światem DTM. Chodzi o słowa Wolfganga
Urlicha „Timo, wyrzuć go z toru”, mówiąc „go” chodziło mu o Pascala Wehrleina,
który walczył o tytuł z innym kierowcą Audi Mattiasem Ekstromem. Jak szef każde
to trzeba to zrobić i Scheider dotknął samochodu Roberta Wickensa, który z kolei
dotknął Wehrleina i tak dwa Mercedesy wylądowały poza torem, a zawodnik Audi
pojechał dalej. Audi się oczywiście musiało tłumaczyć. Scheider: „Nie usłyszałem takiej
wiadomości przez radio. Sytuacja zaczęła się od tego, że Robert mnie
zablokował, aby Pascal mógł odjechać. Obaj się wspierali”; Urlich: „Przykro mi, ale to
ja powiedziałem 'Timo, wyrzuć go z toru', gdy przebywałem w naszym centrum
dowodzenia. Nie jestem podczas wyścigu w tym miejscu i nie wiedziałem, że radio
działa.”. Ostatecznie Scheider został wykluczony zarówno z tego, jak i z
kolejnych wyścigów w Moskwie, dr. Urlich miał szlaban na team-radio, Audi
zostało pozbawione punktów zdobytych w Austrii i dostało 200 tysięcy euro
grzywny. Jak widać niewiele im to dało, bo Wehrlein i tak został mistrzem, a
Audi przegrało w klasyfikacji producentów.
„Wyrzuć go z toru!”- wersja MotoGP
Trzy
miesiące później podobna sytuacja miała miejsce w MotoGP na torze Sepang, choć
ta afera wybuchła już tydzień wcześniej w Australii (a niektórzy uważają, że
już tutaj). Zacznijmy od początku. GP Australii zostało uznane za najlepsze
Grand Prix w tym roku, a nawet w ostatnich latach. Po wyścigu Valentino Rossi
oskarżał Marca Marqueza o spowalnianie tempa, aby pomóc rodakowi Jorge Lorenzo,
obóz Marqueza twierdził, że w pewnym momencie musiał schładzać oponę.
Tłumaczenie nawet trzymało się kupy, zwłaszcza, że nie tylko on miał problemy z
oponami. Kilka dni później na konferencji prasowej przed wyścigiem w Malezji
Rossi wytoczył ciężkie działa, wygadując stworzone i niestworzone historie.
Świat MotoGP był zszokowany tymi wypowiedziami. Kolejny wybuch miał miejsce w
niedzielę. Wtedy to Marquez raczej celowo blokował Rossiego (ale o tym przepisy
nic nie mówią), Rossi się wkurzył i postanowił wyrzucić Hiszpana z toru. A co
się działo po tym wszystkim? Rossi tłumaczył się, że to nie było celowe (z
perspektywy widza wyglądało to inaczej), a obóz Marqueza twierdził, że Rossi go
kopnął (z perspektywy widza wyglądało to inaczej). Jako, że Rossi ma wielu
fanów i fanatyków, to wylała się fala hejtów na Marqueza i Lorenzo. Oberwało
się również organizatorom i sędziom MotoGP, którzy wlepili doktorowi 3 punkty
karne, a te 3 punkty, wraz z jednym za blokowanie Lorenzo w Misano oznaczało
start w Walencji z końca stawki! Rossi odwoływał się do Sądu Arbitrażowego, ale
nic nie zmieniło. W Walencji znów wrzało. Przy zwycięstwie Lorenzo, Rossi
potrzebował trzeciego miejsca, ale niestety Lorenzo wygrał, a Rossi dojechał
czwarty za dwójką Repsol Hondy. Po tym wyścigu znów pojawiły się sugestie
jakoby Marquez pomagał Lorenzo. Marquez nie walczył z Lorenzo, ale już ataki
Pedrosy mocno odpierał. Marquez oczywiście wszystkiemu zaprzeczył. Jak to
wszystko wyglądało naprawdę? Tego to nie wiemy i długo się nie dowiemy, albo i
wcale. Być może Marquez i/lub Rossi napisze kiedyś jakąś książkę i opowie o
tych wydarzeniach? Jedno jest pewne bezapelacyjnym zwycięzcą tego pojedynku
jest Dani Pedrosa, który wygrał GP Malezji, a od afery całkowicie się odciął.
Nawet mistrz świata Jorge Lorenzo nie zachował się z klasą (chociażby kciuk w
dół podczas wręczania pucharu Rossiemu w Malezji). Niedawno Jack Miller
stwierdził, że MotoGP potrzebuje takich kontrowersji. Osobiście się z nim nie
zgadzam, bo chyba nikt nie chce oglądać nieczystej walki.
POLSKIE SUKCESY
Mijający
rok przyniósł sporo sukcesów Polaków, zarówno w rajdach terenowych, płaskich
jak i w wyścigach.
Rafał Sonik: zwycięstwo w Rajdzie Dakar i czwarty Puchar Świata w
rajdach cross country (quady)
Rafał
Sonik doskonały sezon zaczął od pierwszego zwycięstwa w Rajdzie Dakar, będąc
najszybszym na 2 z 13 etapów, a na siedmiu z nich plasował się w czołowej
dziesiątce. Zawodnik Yamahy wypracował prawie 3 godziny przewagi nad drugim
Argentyńczykiem Jeremiasem Gonzalesem.
Po
tym sukcesie Sonik nie zwalniał tempa, wygrał 3 rajdy Pucharu Świata (Sealine
Cross-Country Rally, Sardegna Rally Race i OiLibya Rally), a w pozostałych
trzech rajdach dojeżdżał na drugiej pozycji, zgromadził 153 punkty i po raz
czwarty w karierze zdobył Puchar Świata. Po piętach deptał mu Katarczyk
Mohammed Abu Issa, jednak opuścił on dwie ostatnie rundy.
Krzysztof Hołowczyc: trzecie miejsce w Rajdzie Dakar (samochody)
W
swoim ostatnim Dakarze Krzysztof Hołowczyc wraz z Xavierem Panserim w Mini
zajął trzecie miejsce, finiszując 1.5 godziny za Nasserem Al-Attiyahem i mniej
niż godzinę za Ginielem de Villiersem. Dla Hołka było to jedyne podium w
Rajdzie Dakar.
Hołowczyc
kończy karierę w rajdach terenowych, ale to nie oznacza definitywnego końca
kariery, bo w tym roku zadebiutował w rally crossie (wraz z Martinem Kaczmarskim),
w RX Lites przy Mistrzostwach Świata. Po wielu przygodach i opuszczonej jednej
rundy (w Szwecji) zajął ósme miejsce z dorobkiem 59 punktów (tyle samo co
Kaczmarski), niestety ani razu nie stanął na podium. Hołek wystartował
oczywiście również w Rajdzie Polski, w klasie WRC-2, gdzie zajął 24 miejsce w
klasyfikacji generalnej (z prawie 18 minutową stratą) i 10 w WRC-2 (ze stratą
12 minut do Lappiego), zgarniając jeden punkcik. Na przyszły rok Hołowczyc i
Kaczmarski planują starty w kategorii Supercar.
Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran: Rajdowe Mistrzostwo Europy
Kajetan
Kajetanowicz startujący Fordem Fiestą R5 wygrał trzy z ośmiu rajdów Mistrzostw
Europy (zimowe Janner oraz szutrowe rajdy na Cyprze i w Grecji) i wszystkie
rajdy (oprócz Liepaji, której nie ukończył) kończył na pudle. Ostatecznie
zgromadził 230 punktów, wyprzedzając Craiga Breena i Aleksieja Lukjaniuka.
Ponadto Kajto zdobył Ice Master i Gravel Master ERC. Jarek Baran zdobył tytuł w
klasyfikacji pilotów, a zespół Lotos Rally Team został mistrzem wśród zespołów.
Kajetanowicz wygrał w tym roku również Rajd Barbórka, w tym Kryterium Karowa.
Na przyszły rok Kajto planuje starty w ERC, lub WRC-2.
Michał Broniszewski: wicemistrzostwo BES w klasie PRO-AM i zwycięstwo w
12H Yas Marina
Wprawdzie
Michał Broniszewski wraz z Alessandro Bonaccinim i Michaelem Lyonsem (Ferrari,
zespołu Kessel Racing) odniósł jedno zwycięstwo i zdobył wicemistrzostwo w
Blancpain Endurance Series w kategorii Pro-Am, to jednak czuć niedosyt,
ponieważ była spora szansa na mistrzostwo. Została zaprzepaszczona podczas 24H
Spa, gdzie po kolizji Andrei Picciniego (który był 4 zawodnikiem na Spa) z
Mercedesem załoga wyjechała bez punktów (podczas 24H Spa trzykrotnie można
zdobyć punkty- po 6,12 i 24 godzinach). Po wyścigu w Spa mistrzostwo
przypieczętowali Duncan Cameron i Matt Griffin z Ferrari zespołu AF Corse,
którzy zdobyli 88 punktów. Załoga Ferrari z numerem 11 (to z Broniszewskim)
zakończyło sezon BES z dorobkiem 63 punktów, jednym zwycięstwem (w Paul Ricard)
i dwoma innymi podiami (na Monzy i Nurburgringu). Na osłodę pozostało zwycięstwo
Michała Broniszewskiego, Giacomo Picciniego i fabrycznego kierowcy Ferrari
Davide Rigona w dwunastogodzinnym wyścigu na torze Yas Marina, finiszując przed
Mercedesem od Black Falkon i Aston Martinem zespołu Oman Racing. Kolejny sezon
Broniszewski zaczyna bardzo wcześnie, bo już 15 stycznia wystartuje w 24H
Dubai, tym razem nie w Ferrari, lecz w nowym Mercedesie AMG GT3, w zespole
Black Falkon wraz ze zwycięzcami poprzedniej edycji Abdulazizem Al Faisalem (z
którym Kuba Giermaziak startował w LeMans), Hubertem Hauptem i Yelmerem
Buurmanem oraz z prawdziwą ikoną, 5-krotnym (a nawet 6-krotnym) mistrzem DTM
Berndem Schneiderem. Oprócz tego Broniszewski planuje też starty w pełnym
sezonie Blancpain GT Series (zarówno Endurance, jak i Sprint) i w Europejskiej
Serii LeMans prawdopodobnie w Ferrari..
Jan Kisiel: mistrzostwo w Audi TT Cup
Pierwsze
dwie rundy nowego pucharu należały do Duńczyka Nicolaja Moller Madsena, jednak
od rundy na Red Bull Ringu zaczęła się fantastyczna passa Janka Kisiela, który
wygrał (pomijając startujących gości, którzy nie punktowali) 5 z 12 wyścigów (w
tym 4 z rzędu na torach Oschersleben i Nurburgring), a w czołowej trójce
ukończył 9 wyścigów. Ostatecznie zgromadził 231 punktów, wyprzedzając o 25
Moller Madsena i został pierwszym mistrzem Audi TT Cup. Miejmy nadzieję, że
jego kariera nabierze rozpędu.
Maciej Dreszer: mistrzostwo BMW M235i Racing Cup i wicemistrzostwo 24H
Series w klasie CUP1
Maciej
Dreszer rozpoczął sezon od startu za kierownicą Toyoty GT86 z zespołem Pit-Lane
w 24H Dubai w klasie A2, gdzie wraz Jacquesem Derenne`m, „Brodym”, Kurtem
Dujardynem i Haraldem Rettichem zajął 13 pozycję. Na kolejne wyścigi cyklu 24H
Series przesiadł się do kategorii CUP1 i do BMW M235i Racing. Startował tam aż
w trzech różnych zespołach (w Mugello i Barcelonie w zespole #71 Sorg
Rennsport; w Zandvoort w #79 DUWO Racing, a na Paul Ricard w #70 Mission
Possible Racing). Ostatecznie trzykrotnie stał na podium, zgromadził 87 punktów
i zajął drugie miejsce 12 punktów za Gustavem Engljahringerem.
Dreszer
skupił się jednak na belgijskim pucharze BMW M235i, gdzie wraz ze Stephane Kox
(córką utytułowanego kierowcy GT Petera Koxa) wystartował w siedmiu wyścigach.
Wygrali 24H Zolder, gdzie zdobyli komplet punktów (można było tam zdobyć punkty
po 6,12,18 i 24 godzinach) i drugą rundę na torze Spa. Na podium stali łącznie
6 razy (w jednej rundzie zajęli czwarte miejsce), zdobyli 209 punktów (po
odjęciu najgorszego wyniku 196) i wyprzedzili o 20 oczek (o 23 po odjęciu
najgorszych wyników) Michaela Schreya. Póki co nic nie wiadomo na temat planów
Dreszera na przyszły rok.
Mistrzowie 2015 roku:
- Formuła 1: #44 Lewis Hamilton
(Mercedes)- Mercedes GP
- MotoGP: #99 Jorge Lorenzo
(Yamaha)- Yamaha MotoGP Team- Yamaha
- Moto2: #5 Johann Zarco (Kalex)
- Moto3: #52 Danny Kent (Honda)
- Formuła E: #99 Nelson Piquet Jr. (China
Racing)- e.DAMS Renault
- WRC: #1 Sebastien Ogier (Volkswagen)-
Volkswagen Motorsport
- WTCC: #37 Jose Maria Lopez (Citroen)- Citroen
Total WTCC- Citroen
- WEC (LMP1): #17 Webber/Hartley/Bernhard
(Porsche)- Porsche Team- Porsche
- WEC (LMP2): #26 Rusinov/Canal/Bird (G-Drive
Racing)- G-Drive Racing-
- WEC (GTE Pro): #91 Lietz (Porsche)- Porsche
Team Manthey- Porsche
- WEC (GTE Am): #72 Shaitar/Basov/Bertollini
(Ferrari)- SMP Racing
- DTM: #94 Pascal Wehrlein (Mercedes)- HWA
Team- BMW
- WSBK: #65 Jonathan Rea (Kawasaki)- Kawasaki
- WRX: #1 Petter Solberg (Citroen)- Team
Peugeot Hansen
- GP2 Series: #5 Stoffel Vandoorne (ART GP)-
ART Grand Prix
- GP3 Series: #6 Esteban Ocon (ART GP)- ART
Grand Prix
- ME Formuła3: #1 Felix Rosenqvist (Prema)-
Prema Powerteam
Zima trwa, ale to nie oznacza przerwy w rywalizacji, bowiem 3 stycznia rusza Rajd Dakar, 15 i 16 odbędzie się 24H Dubai, a 22 rusza kolejny sezon w Rajdowych Mistrzostwach Świata. W tych wszystkich wydarzeniach nie zabraknie Polaków.
Wszelkie zdjęcia pochodzą z
oficjalnych stron internetowych kierowców, zespołów, serii wyścigowych,
gettyimages.com, swiatwyscigow.pl, lub po prostu z Google.
0 Komentarze