Jak informowaliśmy na łamach MAXF1 NEWS Rojek postanowił przejechać 50 okrążeń toru Rzeźnik tyłem do przodu i... jak powiedział tak zrobił.
Celem Rojka było przejechanie 50 okrążeń tyłem do przodu na najdłuższym torze na Maxie- Rzeźniku. Sześciokrotny mistrz 1 ligi ruszył do boju równo o 19:00, a wydarzenie to było transmitowane w serwisie Twitch. Rojek jechał, jechał, jechał, niestety nie obyło się bez drobnych wyjazdów poza tor, uszkodzeń bolidu, wątpliwości, puszek "napojów izotonicznych", biegu do toalety podczas pit-stopów (LINK). Raz doszło nawet do niespodziewanego wypadku, kiedy to podczas otwierania puszki jedną ręką wylało się nieco "napoju izotonicznego" (LINK)... Na szczęście dopingowali go widzowie, którzy go motywowali... i nie pozwalali mu zasnąć, w szczególności aktywny był Kasztashi, ale i również AoW się udzielał.
Po wszystkim Rojek przyznał, że największą przeszkodą w osiągnięciu celu była pojemność pęcherza moczowego i to pomimo pit-stopu w połowie "Sama jazda nie była wyzwaniem ani nie była żadnym wyczynem, jednak czas jazdy to już było wyzwanie, przy tak długim dystansie jedynym problemem była... pojemność mojego pęcherza. Gdyby nie pit-stop w połowie dystansu wyścigu nie dokonałbym tego". Korzystając z okazji powiedział również jaki aspekt był najciekawszy "jazda była dynamiczna, walka o urywanie ułamków sekundy by wykonać najlepszy czas". Można powiedzieć, że Rojek osiągnął szczyt Mount Everestu, pytanie więc co dalej? Może tym razem tor dla Civixa? Może poprawa czasu na Rzeźniku? A może dłuższy dystans? Póki co nie ma on takich planów "Jestem nawet zadowolony i raczej już nie będzie podobnych występów bo obawiam się, że nikt nie zechce pobić tego czasu, a i najlepiej gdyby jeszcze zostało to udokumentowane. Także czuje się bezpiecznie z tym występem". W rozmowie z dziennikarzami przypomniał również swoje motto "Do przodu każdy potrafi jeździć, jazda tyłem to dopiero sztuka".
#maxf1 #max #f1 #trwaprzerwamiedzysezonowa #45sezonmozesieodbedzie #GPMonaco #giveme5 #klikamywreklamy
0 Komentarze