Sobotniego wieczoru Rojek po raz drugi podjął się wyzwania "50 kółek toru Rzeźnik tyłem" i po raz drugi dojechał do mety, poprawiając swój poprzedni rezultat.
W sobotę po godzinie 18 Rojek ruszył do boju bogatszy o doświadczenia z poprzedniego razu. Pierwsze okrążenia może nie powalały, ale i tak były sporo lepsze niż w pierwszej próbie. Niestety, na szóstym okrążeniu uderzył w bariery, tracąc kilkanaście sekund.
Mimo to Rojek stopniowo nabierał pewności i podkręcał tempo, od 27 kółka zaczął regularnie kręcić 5:22, a nawet schodził poniżej tej bariery. Jego szarżę ponownie przerwała jednak banda na 36 okrążeniu, a co gorsza chwilę później złapał dużego laga. Wprawdzie w nic nie uderzył, ale stracił mnóstwo czasu, co miało wpływ na jego cel dodatkowy w postaci zejścia z łącznym czasem poniżej 4.5 godziny.
Ostatnie okrążenia przebiegły już bez komplikacji i po nieco ponad 4 godzinach 30 minutach i 13 sekundach przekroczył linię mety, poprawiając swój poprzedni rezultat o ponad 12 minut. Niestety nie udało mu się zejść poniżej 4:30 (czym jest mocno rozczarowany) i co ciekawe nie poprawił swojego rekordowego okrążenia. Zaprezentował natomiast bardzo równe tempo w drugiej części wyzwania, kręcąc czasy w granicach 5:22 i to - jak sam podkreślał - jedną ręką.
Co jeszcze miał on do powiedzenia po zakończeniu jazdy?
Z jednej strony cieszę się z postępu w mojej drugiej próbie, gdzie udało mi się poprawić czas o ponad 12 minut. Jednak z drugiej strony, jestem zawiedziony, gdyż nie zrealizowałem drugiego założonego sobie celu - przejechania całego dystansu poniżej 4 godzin i 30 minut. Brakowało mi niewiele, zaledwie niecałych 14 sekund, co budzi we mnie uczucie rozczarowania. Choć na tak długim dystansie to niewiele, zdaję sobie sprawę, że sam jestem winny. W dwóch momentach, na okrążeniach 6 i 37, zbyt agresywnie wchodziłem w zakręty, co kosztowało mnie cenne sekundy straty. (tj. okrążenie 6 gdzie strata wyniosła około 17 sekund w drugim sektorze pojechałem za blisko bandy i niestety dopadła mnie niewidzialna bariera, to samo znów uczyniłem na okrążeniu 37 gdzie zbyt ciasno pokonałem jeden z nawrotów w sektorze 3 gdzie strata wyniosła 9 sekund).
Te dwa błędy uniemożliwiły mi zrealizowanie dodatkowego postanowienia. Mogę zwalić winę na problemy techniczne, które pojawiły się na okrążeniu 38 gdzie straciłem 31 sekund, ale to tylko złośliwość rzeczy martwych, na które nie mamy wpływu, zwłaszcza w wyścigach wytrzymałościowych.
Mam mieszane uczucia co do wyniku. Niestety, nie zrealizowanie dodatkowego celu kusi mnie do kolejnej próby, choć nie wiem, kiedy się to stanie, za tydzień, za miesiąc czy może nawet za rok, nie wiem, ale wiem, że mam niedokończone sprawy z Rzeźnikiem. Wygrałem już z nim dwie bitwy, ale wojna się jeszcze nie zakończyła.
Pozdrawiam wszystkich, którzy byli ze mną, wspierali mnie, a nawet
rozpraszali. Bawiłem się świetnie i pamiętajcie, powoli do przodu!
Jak powiedział Rojek, już dwie bitwy zakończyły się powodzeniem, ale wojna z Rzeźnikiem jeszcze trwa. Kiedy kolejna próba? Prawdopodobnie wtedy, gdy powstanie tor Rzeźnik w JS-ie, ale może nie będziemy musieli tyle czekać?
#maxf1 #max #f1 #trwaprzerwamiedzysezonowa #50sezonmozesieodbedzie #GPMonaco #VANROOK9titles #klikamywreklamy #rojekzwariowal
0 Komentarze